08. listopada 2008r.

Międzynarodowa wystawa w Poznaniu
sędzia: Jan Gajewski
klasa szczeniąt I WO 



Zachęceni sukcesem stwierdziliśmy, że trzeba się przekonać czy zwycięstwo na wystawie klubowej to tylko przypadek, łut szczęścia, fart czy może faktycznie nasz kanapowiec ma potencjał wystawowy. Znowu przyjechaliśmy za wcześnie i znowu stres, Taurus się ciągnie i tym razem to on chce się zaprzyjaźnić ze wszystkimi psami. Rasa była nieważna- mały, duży, goły czy włochaty każdy pies miał szansę zostać przyjacielem Taurusa... Tylko nie każdy chciał. Na szczęście obyło się bez rozlewu krwi.
Jeszcze tylko mały kłopot bo ringówka została w domu... i na ring. Tam czekał na nas groźnie wyglądający sędzia, który z każdym spojrzeniem coraz bardziej mroził krew w żyłach i paraliżował mnie. Miny takie robił, że sama nie wiem co mnie bardziej przerażało publiczny występ czy On.

Byliśmy sami w klasie ale to chyba nasz najdłuższy pobyt na ringu. Takiego "obciachu" to jeszcze nie zrobiliśmy. Dobrze, że to była klasa szczeniąt więc sędzia mi wybaczył nieznajomość handlingu i wszystkie błędy jakie popełniałam. Ba nawet nauczył poprawnego pokazywania zębów.
Na koniec pokazał swoje drugie to sympatyczne oblicze i oznajmił, że z Taurusa będzie "pociecha wystawowa". Później od starych (stażem nie wiekiem) hodowców dowiedziałam się, że to znawca i były hodowca dogów- mój wstyd był tym większy.
Ale tak chyba złapaliśmy "bakcyla wystawowego".
  14. września 2008r.

XXI Klubowa wystawa dogów niemieckich
sędzia: Gerard Mignot [FR]
klasa baby I WO 




Kupiliśmy Tauruska, bo chcieliśmy mieć doga niemieckiego. Tak dla siebie - do kochania. Nawet do głowy nam nie przyszło jeździć po wystawach. Nie znaliśmy się na tym.
No, ale najważniejsza wystawa dogów, wystawa, na którą czeka się cały rok w Zgierzu! Tuż pod naszymi oknami! Skusiliśmy się, po namowach P. Małgosi Sowińskiej i zgłosiliśmy Tauruska. I tak zaczęła się nasza przygoda z wystawami.
...
Pogoda słoneczna ale było bardzo mroźnie. Okropnie zmarzliśmy. Tyle dogów niemieckich, prawie każdy chciał się zaprzyjaźnić z Taurusem. Zanim wyszliśmy na ring Taurus był już tak wystraszony, zmarznięty, że chciał tylko do domciu. Na szczęście wchodziliśmy pierwsi na ring. Nie wiedzieliśmy co i jak, nigdy wcześniej nawet nie byliśmy na wystawie żeby popatrzeć. Kazali nam stanąć to stanęliśmy jak takie dwie sierotki :-) Później biegać, znowu stanąć i tak wkoło. Nerwy były ogromne i w końcu werdykt sędziego.
I miejsce!

2010r.    2009r.